Supreme Commander 2 jest drugą częścią strategii czasu rzeczywistego, która swoją skalą przeraziła niejednego gracza. Dla tych osób mam jednak dobrą wiadomość. Twórcy wzięli sobie do serca wszystkie winy jedynki: zbytnie skomplikowanie, przeszkadzające sterowanie, mikrozarządzanie zasobami i postanowili je naprawić. Rezultat jest zadowalający – powstała strategia o ogromnej skali, ale szanująca nowych graczy; oferująca szeroki wachlarz możliwości, przy zachowaniu prostoty rozgrywki.





Niestety, wszyscy wielbiciele trybu jednoosobowego zawiodą się na kampanii, przez co ich ocena gry może na tym ucierpieć. Cała historia jest nudna, a jej główny bohater wielce irytujący. Dlatego od razu warto wybrać potyczkę z komputerowym przeciwnikiem, przećwiczyć kilka taktyk, wypróbować różne kombinacje rozwiązań, a następnie wskoczyć w wir walki wieloosobowej.

Na szczęście Gas Powered Games zrezygnowało ze swojego systemu sieciowego na rzecz usługi Steam. Ułatwia to wyszukiwanie rozgrywek, spaja grę z naszym profilem. Sama walka w sieci sprawia mnóstwo frajdy. Sposób wynajdywania nowych technologii przez inwestowanie punktów sprawdza się znakomicie. Już na samym początku podjąć musimy decyzje, które będą miały wpływ na całą bitwę, ponieważ poszczególne usprawnienia dostępne są w pięciu odmianach: dla jednostek powietrznych, lądowych, morskich, budynków i naszego dowódcy. Musimy więc zdecydować, która sfera wojny bardziej odpowiada nam na początku - czy wolimy rozbudować obronę, czy może zaatakować frontalnie. Z takich właśnie zagwozdek składa się rozgrywka wieloosobowa.

Oprócz punktów naukowych, w grze występują jeszcze dwa surowce: masa i energia. Ich zbieraniem zajmują się specjalne budynki, którymi na całe szczęście nie musimy się zajmować, więc całą uwagę możemy poświęcić wojnie. A ta w SupCom 2 jest po prostu niesamowita. I nie chodzi tu o modele pojazdów, które są może odrobinę sztywne i sztampowe, ale o samą skalę. Powiedzmy tak: wszystkie oddziały z Dawn of War II stanowiłyby zaledwie procent naszej armii. Ogromne bitwy, w których wziąć mogą tysiące jednostek (serio) robią wrażenie.

Wszystko to oczywiście ma swoją cenę okupioną w mocy obliczeniowej naszego sprzętu. Na szczęście SupCom 2 jest o wiele lepiej zoptymalizowany niż jego poprzednik. Nie wierzcie podżegającym do wojen konsole vs. pecety. Ta gra wcale nie została dla nich "zgłupiona". Supreme Commander ma godnego następcę: takiego, który inaczej zabiera się do roboty, jest trochę bardziej finezyjny i przystępny, a przez to, po prostu lepszy.