Ćwierć roku temu miała miejsce premiera sequela najbardziej prężnie rozwijającej się serii – Assassin's Creed. Desmond Miles i jego praprzodek pojawili się jednak tylko na konsolach tej generacji, zaś posiadacze komputerów osobistych musieli na wersję PC poczekać aż do końcówki lutego. Co tak naprawdę spowodowało opóźnienie premiery – nie wiadomo. Czy warto było czekać i czy warto kupić drugą część Assassin's Creed na peceta? Jak najbardziej tak! Chyba że...

Chyba że nie posiadacie dostępu do Internetu, wtedy o przygodach Desmonda możecie tylko pomarzyć. Tak się bowiem składa, że najnowszy Assassin ma bardzo nieciekawe i niewygodne zabezpieczenie, które nie dość, że wymusza na graczu stworzenie własnego profilu na portalu Ubisoftu, to również wymusza konieczność stałego i nieprzerywanego dostępu do Internetu. Masz problem z łączeniem się z netem? Nie pograsz, bo gra się nie odpali. A nawet, jak się odpali, to może być kłopot z wczytaniem save'ów i nagród przechowywanych na serwerach Ubi. Serwerach, które nie są megawielkie i wytrzymałe, co udowodniła historia z przeciążeniem łącz w dzień po premierze Assassin's Creed (w skrócie: nie można było się zalogować, więc i nie można było grać). Co więcej – wystarczy zerwane połączenie podczas rozgrywki, a sama gra się zatrzymuje i czeka na ponowne połączenie, więc historie z wyłączeniem netu podczas zabawy też nie wchodzą w rachubę. Czy jest to wygodne dla gracza? Niespecjalnie. Czy skutecznie rozwiąże problem piractwa? Raczej nie, co znów potwierdza tezę, że najbardziej wymyślne zabezpieczenia okazują się najbardziej uciążliwe dla posiadaczy oryginalnych produktów.



Ale kiedy wreszcie zainstalujemy te sześć gigabajtów na dysku twardym, kiedy stworzymy konto i zaczniemy rozgrywkę, zapomnimy o problemach pecetowego Assassin's Creed. Bowiem w ciągu tych trzech miesięcy od swej pierwszej premiery gra nie straciła nic na wartości, ba! nawet zyskała, gdyż tekstury na najnowszych kartach graficznych, w najwyższej rozdzielczości, nieograniczane przez ułomności w rozwiązaniach konsol prezentują się jeszcze bardziej wyraźnie, dokładnie i realistycznie niż na Xboksie 360 czy PS3. Nie wiem, na czym trick polega, ale na tym samym telewizorze wersja na PC wygląda po prostu lepiej… No, chyba że nie mamy na pokładzie 4 GB RAM – wtedy gra miewa ciągoty do chrupania.